~HARRY'S POV~
No dobrze... Zacznijmy od początku tej dziwnej, "Romeo i Julii" podobnej opowieści... Każdy wie, że nasza historia zaczęła się w brytyjskiej wersji X Factor. Przyjechaliśmy, by być solistami... Cała nasza piątka przyjechała z rodziną i przyjaciółmi. Ja osobiście wziąłem ze sobą mamę i oczywiście przyjaciół... Wśród nich była też Hayzel, musiała ze mną być, bo ona rozumiała mnie na tyle dobrze, że jakbym nie przeszedł dalej to mnie pocieszy... Spróbuję się przenieść te 4 lata wstecz...
**Cofnięcie myślami 4 lata wcześniej**
Za niedługo miałem wchodzić na scenę. Siedziała przy mnie Hayzel. Czułem, że zaraz serce wyskoczy mi z gardła, bałem się, że nikomu się nie spodobam, a nie chciałem wracać do domu... Chciałem w życiu coś osiągnąć, a nie chodzić na studia, później praca... Nie mogłem...
Spojrzałem na Hayzel, miała oczy wlepione w swoje buty, przeniosłem wzrok na jej nadgarstki, było widać małe rany, zagryzłem policzki od środka i lekko szturchnąłem Hayz łokciem, wystraszyła się i przeniosła wzrok na mnie.
- Coś się stało? - spytała zmęczona.
- Muszę ci coś obiecać...
- Co takiego?
- Kiedy będę sławny...
- Nie obiecuj mi nic... Wiem, że jak będziesz znany i będziesz mieć pieniądze zapomnisz o mnie... A ja zostanę sama...
- Nieprawda!... - zaprzeczyłem. - ...I daj mi dokończyć! Więc, kiedy będę sławny obiecuję ci, że bedziesz moją gitarzystką!
- Haha... Fajny żart, jednak umiesz opowiadać kawały... - przewróciła oczami.
- Ale ja ci serio mówię! Będziesz gitarzystką!... Chyba, że chcesz być perkusistką...
- Ja tylko gitara... Na perkusji grać dopiero się uczę... - uśmiechnęła się.
"Jak ja kocham, kiedy się uśmiecha" - pomyślałem. Objąłem jej talię, a ona wtuliła się we mnie. Nie żebyście myśleli, że byliśmy parą! Byliśmy tylko przyjaciółmi! No... nadal jesteśmy.
Z schodków, które prowadzą na scenę zeszła dziewczyna, na oko w moim wieku, płakała i lamentowała, że nie przeszła. Poczułem, że oblał mnie kubeł zimnej wody. Przecież to niemożliwe, żebym wygrał... Jest jakieś setki, a może nawet tysiące ludzi lepszych ode mnie. Jak mam wygrać z taką konkurencją? Jak mam spełnić obietnicę daną Hayzel?
Puściłem Hayzel, spojrzałem w jej oczy i powiedziałem, że pójdę do toalety.
WC był bardzo blisko, wszedłem do środka i zobaczyłem przy zlewie chłopaka. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest ode mnie starszy. Miał opalone ciało, ciemnobrązowe włosy, a jego grzywka idealne zakrywała czoło, kiedy zrobił kilka kroków do tyłu wpadł na mnie, a ja upadłem na posadzkę.
- Ups... Umm... Cześć... - chłopak przegryzł dolną wargę, przykucnął przy mnie.
- Cześć... - odparłem, podniosłem wzrok na chłopaka, miał piękne, szaroniebieskie oczy.
- Nic ci nie jest? - spytał.
Zamarłem. Jego głos był cudowny... Ktoś niekulturalny powiedziałby, że babski, ale dla mnie był idealny. Słodki, głęboki i melancholiny...
- Nic mi nie jest... - odparłem wpatrzony w chłopaka.
- To dobrze, bo nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało... - powiedział drapiąc się po głowie. - A tak poza tym jestem Louis, a ty? - uśmiechnął się odsłaniając rząd białych zębów.
"Ten chłopak jest idealny" - pomyślałem. Teraz był bliżej mnie, więc widziałem każdy skrawek jego twarzy; malinowe usta, mały, słodki nosek i brązową grzywkę zasłaniającą jego piękne, szare oczy...
- Halo! Tu Ziemia! Jak masz na imię? - spytał ponownie.
- Uh... um... Harry... jestem Harry...
- Ładne imię... Harry...
Pomógł mi wstać, stałem z nim twarzą w twarz, zdecydowanie był ode mnie wyższy o te kilka centymetrów, poczułem jego perfumy, czułem że odpływam...
- Sorki, młody, ale ja już muszę iść... Pa! - pożegnał się i wyszedł.
- ...Pa... - szepnąłem.
Po załatwieniu spraw fizjologicznych i umyciu rąk wyszedłem z WC. Ciągle myślałem o tym chłopaku, wydawało mi się, że mam go przed oczami, w uszach brzmiał jego głos, czułem zapach jego perfum... Dlaczego ten chłopak wywarł na mnie takie wrażenie? Dlaczego właśnie ON?
_____________________
No i mamy rozdział 1 :)
Pamiętajcie:
CZYTASZ = KOMWNTUJESZ